piątek, 2 września 2011

Wielki Udon, tofu i kiełki!

Siemano.
Jak obiecałem wczoraj, dziś prezentacja dania na bazie makaronu Udon. Całość powstała niemal wyłącznie na bazie tego, co miałem w lodówce, a było zbieraniną z kilku dni/tygodni. Jedyne co dokupiłem, to kiełki do smażenia metodą "styr fraj" i jedna czerwona cebulija. Piękna, dorodna, czerwona, soczysta cebulija! Do dzieła! Udon wcześniej ugotowałem, ostudziłem zimną wodą, aby przerwać proces gotowania, i odstawiłem na bok - niech czeka na swoją kolej. Potem, do gry weszła patelnia. I bum! Cebula i kiełki na oliwę z oliwek EV. Smażymy, smażymy, smażymy, ale nie za długo, tylko do momentu, aż cebula zrobi się na wpół miękka i chrupiąca, taka do pogryzienia, a nie wessania. Potem - przyprawy. Ja dodałem wysuszone i posiekane chilli, miażdżony kolorowy pieprz i kolendrę, sól morską - gruboziarnistą, świeży czosnek, baaaardzo cienko krojony. Na grubość kartki papieru. ;> O imbirze, który był w planach, zapomniałem, a szkoda, mogło być ciekawiej. Gdy na patelni mamy już cebulę, kiełki i przyprawy, można dodać odrobinę, naprawdę niewiele, miodu, u mnie był to gryczany - rządzi wśród miodów! Doda potrawie fajnej, słodkiej nuty i lekko skarmelizuje całość. Potem dorzucamy tofu pokrojone z niedużą kostkę. Od tego momentu smażyć tyle, aby tofu się zagrzało i wsio! Potem już tylko dodać makaron, jeszcze z 2-3 minuty potrzymać na ogniu i - voila! Do dekoracji marynowane kwiaty fasoli - miałem już w domu. ;> Można się zajadać. Jak dla mnie - super smak. Kiełki dają lekko orzechowy posmak całości, ale nie dominują nad resztą, co jest bardzo fajne, bo da się wyszczególnić niemal wszystkie smaki, które się zawarło w jedzonku.


Na koniec miał być dowcip, ale będzie "Chwytak" i "FLC".
Naprawdę, nie wiem dlaczego, ale bawi mnie to niemiłosiernie. I wiem, że nie jestem sam! :P

FLC, FLC, New York, New York!!!

2 komentarze:

  1. narobiłeś mi smaka ;> fajnie to wygląda

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, to nie ma spania i do roboty! To co pokażę w kolejnych postach, to będzie coś - jak dla mnie. Nie wiem, w którym poście dokładnie zaprezentuję to, co dziś się działo w kuchni, ale prezentowało się pięknie, a smakowało jeszcze lepiej! Zachęcam do odwiedzania i KOMENTOWANIA. Bardzo proszę o komentowanie, czy blog się podoba, czy dania wyglądają apetycznie, czy sami gotujecie coś ciekawego, czy autor jest przystojny, czy macie jakieś ciekawe sugestie, a może wszystko wali nudą i zgnilizną? Hm?
    Pozdro-nara.

    OdpowiedzUsuń